** Bogna **
Co on sobie kurwa myśli, że co ? Dam mu spokój o nie, nie dam się tak łatwo załatwić. Ale ja go kocham. Bogna przestań pierdolić do siebie masz Carolsa, czy jak on się tam nazywa i jesteś szczęśliwa, ale brat, mój kochany braciszek nie, nie pozwolę sobie, żeby przeze mnie cierpiał ! Muszę go przeprosić, teraz w tej chwili, zaraz, gdzie ja jestem ? Nie znam tej okolicy stare zaniedbane budynki, pozabijane dechami drzwi, co, to za dzielnica ?! Co to jest ?! Boję się, strasznie Chester teraz był, by przy mnie a ja go tak zostawiłam, ale nie on kocha tego debila ! Bogna nie, to nie debil, to twój brat, przez, którego poznałaś tak wspaniałego człowieka. No, ale, ale fakt faktem Mike jest teraz zapewne szczęśliwy z Chesterem. Znowu się zamyśliłam stanęłam na środku chodnika i zaczęłam krzyczeć; Zabierzcie mnie stąd !! Płaczę, głośno. Łzy spływają mi jak szalone nie wiem, gdzie jestem, nie wiem, gdzie dom Chaza, Mike'a ... Mam dość siadam, na krawężnkiu i czekam. No właśnie na co ja czekam na śmierć ? Zaczęło padać nie no zajebiście, po prostu kocham taką pogodę, uwielbiam. Jedzie samochód, zatrzymuje się koło mnie. Nie wiem, kto jest w środku, ale podchodzę do szyby. Uff na szczęście to tylko Dave.
- Bogna co ty tutaj robisz, tu jest niebezpiecznie, wsiadaj zawiozę Cię do Mike'a. - oznajmił znajomy.
- Ech ... no dobrze ... - Nie tylko nie do niego proszę nie ... Nie chcę przeżywać tego. Muszę go przeprosić, ale nie. Nie teraz, a może lepiej jak będę miała, to za sobą ?
- Co tak błądzisz po tych okolicach ? - zapytał niespodziewanie.
- Tak jakoś... - Nie chciałam mu wszystkiego mówić.
- Wysiadaj jesteśmy na miejscu - oznajmił.
Naciskam klamkę, drzwi otwarte ale nikogo nie ma. Zaraz dzisiaj jest wtorek, dochodzi 17, no tak spotkanie dzisiaj mają.
** 30 minut później. Mike **
Wracam zadowolony do domu razem z Chesterem, wchodzę do salonu, ale ona tam siedzi. Jak ? ... Nie chcę jej znać nigdy !
- Mike słuchaj... zaczęła, tłumaczyła się jakieś dziesięć minut ale ja tylko usłyszałem słowa ,, Przepraszam bracie ". Podbiegła do mnie i przytuliła.
- Wybaczam Ci, ale nigdy więcej tak nie mów - rzekłem po moich i jej policzkach zaczęły spływać łzy, ciepłe łzy radości.
** 3 miesiące później ... * ( tak odskakuję ale mam wizję )
Nie jestem już z Chesterem przeszło nam to, jesteśmy po 2 większych koncertach. Mamy kilka nowych piosenek np : Papercut. Nie powiedziałem wam jeszcze, że już nie mieszkam u siebie w domu. Bogna zajęła dom a ja razem z Bradem mieszkam u Chestera.
** Chester **
- Panowie zbieramy się za godzinę mamy samolot do Polski, brać bagaże i jedziemy - Tak wylatujemy na wakacje, nareszcie !
- Chaz nie denerwuj się zdążymy - uśmiechnął się Mike i trącił mnie ramieniem. Może i nie jesteśmy razem ale zachowujemy się nieraz jak pojeby.
- Brad, dalej czekamy na Ciebie ! - poganiałem go.
- Idę nie marudź - tośta za sobą dość dużą walizkę...
- Ej na wieczność my tam nie jedziemy - zachichotał Shinoda.
- No wiem ale zawsze lepiej spakować coś więcej niż później zapomnieć o tym - wymamrotał.
Wsiedliśmy do taksówki i ruszyliśmy na lotnisko. Po 20 minutach byliśmy już w samolocie. Ja słuchałem przez całą drogę muzyki, Mike coś malował, podejrzewam, że mnie, bo co chwilę się na mnie gapił. Brad gadał przez Skype'a z Dave'em.
- Koniec podróży, za chwilę lądujemy - poinformował nas pilot.
- W końcu już na dupie nie mogę wysiedzieć...
- Ja też nie - powiedziałem równo z Mike'iem.
Wysiedliśmy z samolotu, wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy do hotelu Maroko. Gdy tylko tam weszliśmy dostaliśmy pokoje.
- To co może gdzieś się przejdziemy ? - zaproponował Mike .
- Można zwiedzić okolicę - rzekł Brad .
- No dobra, to dalej idziemy - uśmiechnąłem się szeroko .
** Brad **
- Ej patrzcie jakie dupy idą - wskazałem głową, no, bo raczej palcem nie będę pokazywał trzy dziewczyny.
- Nie no nie złe - poruszył śmiesznie brwiami Mike
- Jakie laseczki, wyglądają jak siostry - ten zawsze coś wymyśli, zaczął gwizdać. Dziewczyny odwróciły się i pomachały. Ja strzeliłem głupa i próbowałem odmachnąć, ale trochę mi to nie wyszło. Usiedliśmy na ławce i nie wiem na co my czekaliśmy, chyba na zbawienie ...
- Hej chłopcy - uśmiechnęła się blondynka, która była na prawdę piękna, co z tego, że nosiła okulary, ślicznie się uśmiechała.
- Cze....cze...cze..ść - wykrztusiliśmy z siebie jedno durne słowo ...
- Jak tam mija dzień, widzę, że nie jesteście stąd - nadal mówiła ta jedna, chyba się zakochałem...
- Je...je...je... - zacięliśmy się z Spik'iem.
- Jesteśmy z Los Angeles. Jestem Chester, ten z buszem na głowie to jest Brad a ten przygłup co się za mną chowa to jest Mike - Jak on to do cholery robi ? Nie zacioł się ani na chwilę...
- Ja jestem Natalia a te dwie debilki to Justyna i Monika - wskazała obie dziewczyny... Natalia jak ja kocham, to imię. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Miło mi was poznać - uśmiechnął się Mike i każdej z dam podał rękę na przywitanie. A ja co ?! Jak słup siedzę i się wpatruję w piękną istotkę... Brad debil z Ciebie, debil ! Nastała niezręczna cisza ...
- Fajny irokez - Monika uśmiechnęła się nieśmiało do Chestera. Go zamurowało nie wiedział co powiedzieć.
- Dzięki. Uroczo wyglądacie, dacie nam swoje numery telefonów ? - zapytał jak nigdy nic, walnął z mostu.
- Trzymajcie - powiedziały chórem i podały Chazowi trzy karteczki na których były numery. Odeszły, poszły sobie ale pomachały nam na pożegnanie i jeszcze z sześć razy odwróciły się w naszą stronę.
- Brad trzymaj to chyba dla Ciebie - Mike podał mi karteczkę z numerem i napisem; Słodkie afro i boski nieśmiały uśmieszek zadzwoń do mnie. Natalia.
- Mike co masz napisane ? - zapytałem
- Ja mam; Coś taki nieśmiały pokaż się cały a nie się chowasz za kolegą. Justyna.
- Chaz a ty co masz ?
- Ja mam krótko napisane; Zadzwoń jak znajdziesz czas odważniaku. Monika.
- Czy tylko ja mam tutaj najgłupszy podpis ? - Mike walił przedziwne miny. Poszliśmy jeszcze pozwiedzać okolicę, trafiliśmy na te dziewczyny jeszcze z pięć razy. Zrobiła się godzina dziesiąta w nocy, stwierdziliśmy, że nie ma co, trzeba iść się przekimać. Pożegnaliśmy się na korytarzu i weszliśmy do swoich pokoi. Zamiast spać to każdy z nas gadał z inną dziewczyną. Ha ! Tak ja wszystko słyszałem, ponieważ mam pokój między tymi idiotami a wiecie ściany mają uszy... Z tego wszystkiego wyszło, że umówiliśmy się z nimi na obiad w restauracji o 13. Nie spałem całą noc, słyszałem jak Mike i Chaz coś robili. Chester grał na gitarze jakiś nieznany mi utwór a Mike jak na słość co chwilę pukał ołówkiem w blat stolika ... I zaśnij w takich warunkach. Założyłem słuchawki i poszedłem spać nie wiem co te debile robiły później.
Zabijecie mnie wiem ! Miała być Bennoda lecz zrezygnowałam nie chciałam tego pisać, był tylko mały wątek ale nic więcej... No, to, ten ... ojebcie mnie w komentarzach czekam :) ... Mam pomysł jak się to będzie dalej toczyło. Zostawcie ślad po sobie dajcie komenta ;) I NARESZCIE BĘDĄ TUTAJ DODAWANE ROZDZIAŁY !! ;)
A właśnie przepraszam was za błędy interpunkcji ale rozdział pisałam późno i nie zwracałam na to szczególniej uwagi ;)
Miłe słówka <33
OdpowiedzUsuńPodoba mi się. Trudno, że zrezygnowałaś z Bennody, ale to co teraz piszesz wydaje się być ciekawe
Życzę weny, weny i jeszcze raz weny. Czekam na kolejne rozdziały ;** /XD